6/09/2012

.
nie wierzę, że choć 1/4 część was przeczytała poprzedni post. widząc truskawki wszystkie tylko pisały "truuskawki! <3'. ale mniejsza z tym, po co ja sobie język strzępie? ten blog i tak piszę ja choćbym nawet miała go pisać tylko dla siebie. ostatnio, a w sumie dzisiaj poznałam pewnego aktora, który aktualnie gra w znanym serialu. piszemy, a on wydaję się w porządku facetem. jednak mam wątpliwości co do siebie. ta nowa znajomość utwierdzam mnie tylko w fakcie, że chciałabym być kimś zupełnie innym, czuję jakbym była jakaś nijaka przy nim, żadnych planów i większych ambicji. nie wiem co z tego wyniknie, ale fajnie jest burzyć stereotypy, jakie miałam na temat gwiazd. zdążył już otworzyć mi oczy na pewne aspekty życia, na które ja nie zwracałam wcześniej uwagi. trzeba przyznać, że jest wyjątkowym człowiekiem, a nie typowym celebrytą. fajnie jest też móc porównać go, jego zachowanie, charakter, z postaciami/rolami, które zdążył zagrać. nie myślcie proszę, że jestem naiwna i ten człowiek się tylko podszywa pod tą osobę. nie, jest dokładnie tym za kogo się podaje i wiem to na pewno. o dziwo, bo sama nadal w to nie wierzę. ale ta rozmowa wyszła mi na dobre, zapomniałam o pewnych rzeczach, choć niestety przypomniała o innych. mam tylko nadzieję, że jeszcze się odezwie. jak nie, no to trudno, ja się nie będę narzucać, bo po co? żałuję tylko teraz, że nie jestem ciut starsza i że nie pokierowałam swoim życiem inaczej. ale może właśnie wszystko przede mną, może mam jeszcze szanse zmienić siebie i coś w swoim życiu. a teraz chcę ci podziękować za tą rozmowę, choć i tak wiem, że tego nie czytasz. i wam też chciałabym podziękować, jeśli wy to przeczytacie.
.

6/02/2012


w końcu przydałoby się coś dodać. ostatnimi czasy cierpię na brak wolnej chwili, ot cały powód mojej nieobecności tutaj. w sumie to powinnam mieć więcej czasu - od tygodnia nie byłam w szkole, ale tyle spraw się nazbierało, że momentami nie wiem jak się nazywam. przez ostatni tydzień zdążyłam nacieszyć się nowo narodzonym życiem - panterką. moje ukochane maleństwo przeżyło niecałe dwa dni, a kolejna dwa dni po nim płakałam. szkoda, ale może to lepiej, że nie cierpiała, bo prawdopodobnie byłaby niepełnosprawna. we worek odbierałam poród kolejnych trzech maluchów - krówka, tygrys i orzeszek. te na szczęście póki co jakoś sobie radzą. pięć zarwanych nocy, cztery godziny snu w sumie, like it! i tak je kocham, są takie niezdarne. pokazałabym wam je, ale póki co odwracają się do mnie dupą. aktualnie siedzę i wcinam truskawki. chwila wytchnienia dla mnie, mogę pozbierać myśli. właśnie dotarło do mnie, że chyba jestem zakupocholiczką. wszystkie pieniądze jakie mam przepuszczam. a jak nie mam, to kombinuję tak, aby je zdobyć, omg! muszę trochę przystopować, szczególnie że nigdzie nie mogę znaleźć pracy. czemu ludzie nie chcę zatrudniać nastolatek?



a u was działo się coś ciekawego przez ostatni tydzień?
.

5/27/2012


koniec weekendu, ratujcie! dzisiaj miałam wybrać się na zakupy, jednak dopiero przed południem ogarnęłam, że wszystkie sklepy pozamykane. zapłon. a więc dzisiejsze plany zrealizuję jutro. nie wiem co chcę kupić, jak zwykle zapewne do mojego koszyka wpadnie pełno ciuchów, które są mi kompletnie nie przydatne i nie potrzebne, a później będą miesiącami leżeć w szafie. cała ja. zwierzęce motywy w naszych outfit'ach goszczą coraz częściej. dodają im charakteru i potrzebnego pazura. musimy jednak uważać, aby z nimi nie przesadzić, bo wtedy nasza stylizacja może wyglądać tandetnie. te oto dwa t-shirty są właśnie z działu 'zakupy pod impulsem'. kupiłam je kilka miesięcy temu i może założyłam dwa razy. widziałam je głównie zestawione z szortami, ale muszę poszukać nowych rozwiązań.


new yorker 54,95 pln

new look 119,90 pln 


a wy lubicie zwierzęce motywy? a może wręcz przeciwnie i wystrzegacie się ich jak ognia?